Ta strona korzysta z plików cookie, abyśmy mogli zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o plikach cookie są przechowywane w Twojej przeglądarce i wykonują takie funkcje, jak rozpoznawanie Twojego urządzenia po powrocie do naszej witryny i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.
Naszą inspiracją były pokazy, tym razem nietypowo, bo jednego projektanta, za to w dwóch różnych miejscach i całkowicie różne.
Marka o której mowa to Valentino - należy do ścisłej czołówki największych Domów Mody.
Założył ją w 1959 roku Valentino Garavani i kierował się prostą zasadą "kobiety chcą być piękne".
Ale nie o historii tej mark chcielibyśmy mówić, lecz o jej aktualnym Art Director Pierpaolo Piccolini.
Swoje dzieciństwo spędziła w małej miejscowości nad Morzem Śródziemnym, 70 km od Rzymu, w Nettuno. Od dziecka lubił rysować, zachwycał się filmami Antonioniego i powieściami Gabiela Garcii Marquez'a. W liceum poznał swoją obecną żonę Simone. Razem złożyli papiery na Uniwersytet w Rzymie, on na wydział literatury, ona na prawo, ale on szybko przeniósł się na kierunek mody. Był to dla niego trudny czas, bo odstawał od wszystkich, dawni przyjaciele uznali go za zbyt zniewieściałego, a z nowym środowiskiem się nie zintegrował, bo przecież miał dziewczynę. Jak sam przyznaje, wzmocniło go to i dało siłę.
Pod koniec lat osiemdziesiątych poznał Marię Grazię Chiuri. W latach dziewięćdziesiątych pracowali razem w domu mody Fendi. W 1999 zostali zatrudnieni jako duet w Domu Mody Valentino jako projektanci akcesoriów, dzięki nim dochody marki podwoiły się. W mgnieniu oka znikały z półek torby i buty zdobione ćwiekami.
W 2008 roku Valentino Garavani przechodzi na emeryturę, zastępuje go Allessandra Facchinetti, a po niecałym roku jej miejsce przejmuje duet Pierpaolo i Maria Grazia.
Od tego momentu marka Valentino odnosi coraz większe sukcesy.
W 2016 roku Maria Grazia została dyrektorką kreatywną Diora i odchodzi z domu mody Valentino.
Obawiano się czy cichy i skromny Pierpaolo będzie w stanie sam prowadzić markę, ale te obawy były całkowicie bezpodstawne, talent Pierpaolo nie potrzebował wsparcia Marii Grazii.
"Kiedy pracuje się we dwójkę i szanuje się nawzajem, nie idzie się na kompromisy, ale wszystko jest wspólnie omawiane. Cały proces jest o wiele bardziej racjonalny. Będąc sam, nauczyłem się pozwalać sobie na słuchanie własnej intuicji, na większą swobodę" - mówi Pierpaolo.
Z przyjemnością ogląda się kolejne kolekcje zarówno u Diora jak i Valentino.
Stopniowo style obojga projektantów rozbiegły się i zróżnicowały. Wrażliwy obraz Świata przekazywany nam przez Pierpaolo z każdym rokiem stawał się intensywniejszy i dzisiaj, można powiedzieć, że ten sezon należy do niego, a te dwie kolekcje są bez wątpienia spektakularne.
Dzisiaj Dom Mody Valentino jest na pierwszym miejscu. Mimo tych ogromnych sukcesów Pierpaolo nadal mieszka w rodzinnej miejscowości, siedemdziesiąt kilometrów od Rzymu, wraz z żoną i trójką dzieci.
Jeśli zajrzycie na jego Instagrama https://www.instagram.com/pppiccioli/ znajdziecie tam nie tylko zdjęcia z pokazów, ale również jego żony i dzieci oraz pracowników firmy i gwiazd ubranych w jego kreacje.
Pokaz Jesień-Zima 20022 Ready To Wear odbył się w Paryżu, w budynku Starego Rynku, w Carreau du Temple, wstrząsnął Światem Mody, a Pierpaolo zrobił coś absolutnie niebywałego. Zbudował swoją kolekcję na dwóch kolorach: intensywnie różowym i czarnym, i to nie kolor różowy był dodatkiem do czerni.
Najważniejszym kolorem jego kolekcji jest kolor jaskrawego różu, wręcz wibrujący intensywnością. Nie tylko stroje są różowe, ale również całe wnętrze zostało pomalowane na różowo. Ten monochromatyczny efekt został użyty aby widzowie skupili się na formie i detalu. W ogromnej kolekcji, aż 81 stylizacji, są modele zarówno damskie jak i męskie. Naturalnym jest zadanie sobie pytania dlaczego różowy i to jeszcze na zimę? Cóż, Pierpaolo Piccolini twierdzi, ze wybrał go zamiast czerwonego, lub jakiegokolwiek innego koloru, aby "podważyć" jego znaczenie kulturowe, jego skojarzenia z dziewczęcością i ograniczanie jego użycia przez mężczyzn.
Wygląda na to, że mu się to udało, ta wspaniała kolekcja wciąga każdym detalem, a krótka przerwa na czerń, zachwyca jeszcze bardziej poprzez tło, na którym widzimy modelki, nie mogę zapomnieć sylwetki ciemnoskórej modelki w rozkloszowanej mini, na wysokich platformach, z bardzo długimi nogami, kontrast zostawił w głowie obraz jak z rysunków mangi.
Teraz już wiecie dlaczego w naszej kolekcji pokazujemy aż dwa odcienie intensywnego różu (046 Malinowa landrynka i 018 Neonowy róż). Długo zastanawialiśmy się czy nie dodać jeszcze jednego (023 Kwiat bugenwilii), odrobinę jaśniejszego i chłodniejszego i bardzo żałowaliśmy, że zabrakło nam miejsca na brokat (103 Różowy agat lub 101 Karmazynowy zachód).
Zanim zaczniecie oglądać usiądźcie wygodnie i przygotujcie sobie na przykład kawę, bo to ponad 20 minut pokazu, ale warto!
Teraz już wiecie dlaczego koniecznie musicie mieć różowe paznokcie, albo różowo-czarne.
Drugą kolekcją jest Jesień 2022 Couture - pokaz odbył się w Rzymie, na słynnych Schodach Hiszpańskich.
Zatutyował go "The Beginning" - Początek, bo Valentino Garavani założył swój pierwszy maison de Couture przy Via Gregoriana, wąskiej, brukowanej uliczce, przy kościele Trinita dei Monti, który znajduje się na szczycie Schodów Hiszpańskiech.
Piccioli rozpoczął pokaz dokładnie tam, gdzie znajduje się pierwotna siedziba Valentino Alta Moda.
Po 23 latach pracy zdecydował się na pewnego rodzaju rachunek sumienia i potrzebował zrozumieć ile z Valentino jest w nim i ile jego jest w dzisiejszym Valentino.
Piccioli twierdzi, że "Couture jest ciągłym początkiem, ponieważ zawsze trzeba zaczynać od nowa, bez z góry ustalonych wzorów lub map."
Oglądając tę kolekcję można powiedzieć, że to wszystko "dziwadła nie do noszenia", ale ja namawiam was żebyście spojrzały na nią jak na piękny obraz, jak na sztukę, bo tym w rzeczywistości jest, pięknym obrazem, inspiracją.
Pierpaolo jest genialnym kolorystą i każda sylwetka jest zestawieniem kolorów, które możecie wykorzystać na przykład malując abstrakcje na paznokciach. Kolory użyte przez niego wzajemnie się podbijają tworząc specyficzny blask, jakby drżenie powietrza przy zetknięciu się barw.
Jako pierwszy zobaczymy czerwony model (035 Burgundowa czerwień), to suknia z samych róż. Zaraz za nią genialne zestawienie kolorów: ciemnobordowa spódniczka (012 Dojrzała czereśnia) plus bluzka w kolorze pastelowej zieleni (050 Miętowe makaroniki) z paskiem, szarfą w akcentowej, jaskrawej czerwieni (033 Makowe płatki). Kolejne zestawienia zachwycają, rozwiana spódnica w ciemnym bordo (010 Głęboki bakłażan) przewiązana jaskrawozieloną szarfą (055 Jadowita zieleń) i znowu kontrast puchowego, czerwonego okrycia (034 Klasyczna czerwień) plus mini w morskim kolorze (059 Magiczne jezioro), a po nich intensywnie niebieski garnitur (062 Szafirowy błękit) z brokatową koszulą (097 Prawdziwy szafir). Można omawiać tak każdy model, ale milion słów nie zastąpi jednego obrazu.
Znowu mogliśmy wybrać tylko kilka kolorów, ale staraliśmy się wybrać to co najważniejsze, a za takie uważamy między innymi limonkową spódnicę ze skrzydłami (038 Jasna limonka) z bordowym golfem (012 Dojrzała czereśnia) i rękawiczki w akcentowym błękicie, który ku naszej rozpaczy nie zmieściła się w kolekcji, ale znajdziecie go u nas w sklepie (062 Szafirowy błękit).
Zrobiła na nas wrażenie również żółta suknia obszyta piórami (052 Cytrynowy drops).
Pokaz kończy się triumfalnym pochodem Pierpaolo Piccioli wraz z całym zespołem, wszystkich stażystów, projektantów, krawcowych, konstruktorów i hafciarek, którzy tworzyli tą kolekcję, bo bez ich wielu godzin pracy nie powstałyby te kreacje i na wietrze nie powiewałby jedwab z przyszytym ręcznie każdym piórkiem.
Nie pozostaje nam nic innego tylko zaprosić was na ten wyjątkowy pokaz, byście mogły podziwiać te dzielne modelki schodzące z nieskończenie długich i śliskich trawertynowych stopni.
Oczywiście lepiej go oglądać na większym monotorze, nie na telefonie, z jakimś dobrym drinkiem, bo to ponad 30 minut, ale dodatkowo macie koncert, a więc również coś dla ucha!
Pozdrawiamy,
Yokubo